Ile czasu zajmuje Ci zazwyczaj ,,ogarnięcie” wszystkich pytań i wątpliwości związanych z jakimś nagłośnionym medialnie wydarzeniem? Kwadrans? Trzydzieści minut? Godzinę? Masz na tyle czasu i uporu, by przebijać się przez kolejne artykuły i zbierać rozrzucone po nich fakty? Wydaje Ci się, że natrafiasz czasami na kompletnie sprzeczne informacje? Masz wrażenie, że pewne istotne szczegóły są ukrywane albo celowo pomijane? Jeśli kiedykolwiek miałeś takie lub podobne wątpliwości, to znak, że spotkałeś się już z chaosem informacyjnym.
Jak tworzy się takie zjawisko? Na początku był Chaos, a z niego wyłonili się pierwsi bogowie- twierdzili starożytni Grecy. Jeśli przeszczepimy ten pogląd ze sfery kosmogonii na sferę współczesnych mediów, otrzymamy uproszczony model chaosu informacyjnego.
Na początku pojawia się kontrowersyjna informacja i związany z nią chaos. Początkowo wynika on z niewiedzy samych mediów (zwanych w tym tekście również ,,przekaźnikami”), z czasem jednak może on ewoluować w formę, która będzie służyć konkretnym interesom. I tu właśnie wyłaniają się z chaosu bogowie, czyli siły, którym (z różnych względów) sprzyja powstanie takiego zamieszania. Siły te mogą chaos podsycać, dorzucając do medialnego tygla określone i ukierunkowane wiadomości dezinformujące i zmanipulowane. W ten sposób, chaos może pełnić rolę narzędzia politycznego. Niekiedy, chaos informacyjny może też pełnić rolę przykrywki dla wydarzeń niewygodnych. Pojawiające się w tym czasie zatrzęsienie doniesień skutecznie może ograniczyć możliwość dotarcia do prawdy.
Przykładem pierwszego rodzaju chaosu informacyjnego może być np. zamieszanie wywołane w grudniu ubiegłego roku przy okazji protestów przed Sejmem. W kulminacyjnym momencie demonstracji, nastąpiła (zagadkowa skądinąd) awaria radaru, która sparaliżowała ruch lotniczy w Polsce. Wtedy też, doszło do prowokacji względem policji (ktoś położył się na ziemi udając osobę poturbowaną podczas ,,brutalnej pacyfikacji” zamieszek), a niektórzy dziennikarze dali się ewidentnie ponieść emocjom i wypisywali, że przed Sejmem unosił się ,,charakterystyczny zapach gazu” (co świadczy tylko o tym, że nie mieli z takimi substancjami w ogóle do czynienia).
Z kolei drugi rodzaj chaosu informacyjnego można było zaobserwować przy okazji zatonięcia okrętu Kursk. Zatonął on 12 sierpnia 2000 roku, ale informację o jego katastrofie podano dopiero w poniedziałek 14 sierpnia. Władze rosyjskie stwierdziły wtedy, że okręt zatonął w niedzielę. Informowano też, że jest łączność radiowa z załogą, a następnie, że porozumiano się z nią stukaniem w kadłub. Następnie, podczas akcji ratunkowej, Kreml podawał różne sprzeczne ze sobą komunikaty.
Generowanie chaosu informacyjnego jest też znane m.in. z żartów o radiu Erywań, które podało, że w Moskwie na Placu Czerwonym rozdają samochody, a dopiero potem okazało się, że to nie w Moskwie, a w Warszawie, nie na Placu Czerwonym, a na Placu Defilad i nie rozdają samochody, a kradną rowery. Ot, suchar, ale jakże obrazowy. Chaos informacyjny bardzo dobrze ilustruje również końcówka tej sceny z filmu ,,Służby Specjalne” Patryka Vegi.