Logomachia, czyli wojna bon motów

Logomachia. Cóż to jest logomachia? Ano, jest to jedna z najbardziej podstępnych form dezinformacji. Termin ten złożony jest z dwóch greckich członów: ,,logos” (λόγος), oznaczającego ,,słowo” bądź ,,wewnętrzne uporządkowanie czegoś”, np. wypowiedzi oraz machia (μάχη) oznaczającego ,,bój, walkę”.

Logomachią nazywać będziemy taką dyskusję, podczas której strona lub strony wykorzystują pewne zgrabne, krótkie zwroty (czyli np. frazesy, bon moty), zastępujące w rozmowie dane i fakty. Skąd bierze się ,,amunicję słowną” wykorzystywaną w takich potyczkach? Zajmują się tym m.in. spece od propagandy i PR-u, którzy ukuwają potrzebne zwroty niczym Hefajstos pioruny. Gotowe ,,produkty” trafiają następnie do mediów i tym kanałem kolportowane są pod strzechy zwykłych zjadaczy chleba.

Bon moty i frazesy wymyślane na potrzeby logomachii mają to do siebie, że stają się prawdziwe przede wszystkim dzięki wielokrotnemu powtarzaniu. Tym samym, zwalniają używające je osoby z ciężaru udowodnienia swoich racji. Co więcej, odwołują się zazwyczaj bezpośrednio do uczuć. Dlatego też, ich kwestionowanie w dyskusjach jest dość trudne i wymaga dużych ilości wiedzy. Spójrzmy na taki- przerysowany oczywiście- przykład. Tylko błagam, wyłączmy na chwilę patrzenie polityczne i skupmy się na nim bezuczuciowo. Mam nadzieję, że to jeszcze możliwe.

– Dzięki PiS Polska wstaje z kolan!
– Ale jednocześnie PiS niszczy demokrację!
– Nieprawda, odsuwa od władzy układ!
– I jednocześnie podsyca nastroje faszystowskie!
– A teraz zawiązała się przeciw rządowi Targowica!
– Bo jesteśmy marginalizowani w Unii Europejskiej!

Ta przykładowa dyskusja została ułożona z ,,argumentów” znalezionych przeze mnie w dyskusji pod postem na poczytnym portalu internetowym. Drobiazgowa analiza pozwala nam stwierdzić, że ta wymiana zdań składa się wyłącznie z dobrze zmontowanych frazesów. Nieostre terminy, niepoparte żadnymi konkretnymi argumentami, są tak skomponowane, by można było użyć ich w większości sytuacji. Czegóż dokładnie dotyczyła rozmowa? A cholera wie. Jeśli chcielibyśmy dociec rzeczywistej istoty sporu, to po analizie przytoczonych fraz doszlibyśmy do wniosku, że dyskusja mogła tyczyć się praktycznie jakiegokolwiek aktualnego zagadnienia z obrębu polityki, gospodarki, historii czy stosunków międzynarodowych. Jednym z atutów takiej ,,słownej amunicji” jest właśnie możliwość wykorzystania jej do przeniesienia dyskusji na zupełnie inny od pierwotnego teren.

Jednak podstawowym zagrożeniem, które stwarza logomachia jest to, że frazesy stworzone na jej potrzeby często cementują nieprawdę. Jednakże, ze względu na częste przewijanie się w dyskusjach w przestrzeni publicznej, z czasem niemożliwym jest, by tę spiralę kłamstwa odkręcić. Sytuację taką odczuli boleśnie Polacy, gdy zachodnie media zaczęły mówić o ,,polskich obozach zagłady”. Ten niepoparty faktami frazes został rozkolportowany przez gazety i telewizje. Ciekawym przykładem takiego frazesu jest też tzw. argument typu ,,Forgot Poland”, użyty przez George’a Busha podczas debaty prezydenckiej w 2004 roku.

Jak się bronić przed logomachią? Bardzo prosto- wystarczy pytać o konkrety. Drążyć. Być nieustępliwym w dociekaniu faktów i twardych danych. Tom Cruise musiał się sporo namęczyć, żeby w ,,Ludziach Honoru” wydobyć od Jacka Nicholsona przyznanie się do winy słowami ,,You’re goddamn right, I did!”. Niech i nam nie braknie uporu w walce z prawdziwymi kłamstwami.

#NoweKłamstwa to cykl dwudziestu jeden tekstów, w których skupiam się na technikach propagandy i dezinformacji oraz sposobach obrony przed takimi działaniami.

You May Also Like