To, że o. Rydzyk nie ma Maybacha już ustaliliśmy. A co sądzicie o poniższych sformułowaniach:
Napoleon Bonaparte nie był niski. Miał 169 centymetrów wzrostu (w latach 1795-1800 średnia wzrostu francuskich żołnierzy wynosiła ok. 170 cm). Jak widać, wbrew powszechnej opinii, Napoleon był średniego, jak na tamte czasy, wzrostu.
Faszyzm nie jest ideologią skrajnie prawicową, a hybrydową, łączącą w sobie cechy prawicy i lewicy, ciążącą jednak – wbrew powszechnej opinii – ku tej drugiej stronie.
Wbrew powszechnej opinii, hitlerowska ideologia narodowego socjalizmu nie miała nic wspólnego ani z prawicą, ani z chrześcijaństwem.
Wszystkie powyższe wzmianki łączą dwie rzeczy. Po pierwsze, są prawdziwe. Po drugie, ich wspólnym mianownikiem jest zwrot ,,wbrew powszechnej opinii”. Skupmy się zatem na tym drugim elemencie, czyli ludziach, którzy rezonują nieprawdę aż do momentu, w którym stanie się ona prawdą.
W swojej książce ,,Człowiek istota społeczna”, Elliot Aronson cytuje opowiadanie, którego akcja rozgrywa się na ulicy miasteczka w USA. Jeden z przechodniów, z tylko sobie znanego powodu, zaczyna nagle biec. Zaraz dołącza do niego chłopiec sprzedający gazety, który, dla żartu, postanawia ścigać się z nieznajomym. Nagle do biegnących przyłącza się jeszcze ktoś. I następny. I już cała ulica biegnie przed siebie. I nagle ktoś krzyczy ,,Tama się zerwała, woda zaraz zaleje miasto”! Tłum w panice gna coraz szybciej.
Oczywiście, żadna tama nie puściła, a cała sytuacja to wynik przypadku. Jednakże, pokazuje ona jak mało źródeł informacji trzeba, by wywołać określony szum na dany temat. Wystarczyło skoordynowane działanie dwóch, trzech osób (które- co najciekawsze i bardzo ważne- nie były świadome swego skoordynowania), by zasiać panikę w całym miasteczku. Ci ludzie, którzy przenieśli nieświadomie fałszywą informację, bazując jedynie na szczątkach dowodów, albo na cudzej opinii o ich istnieniu, bądź na własnym wyobrażeniu na dany temat, które nie zostało poparte żadną głębszą analizą, zasługują na miano pożytecznych idiotów.
Do kategorii pożytecznych idiotów można podchodzić w dwójnasób: można ujmować ją jako dużą grupę społeczeństwa, która szybko i bezrefleksyjnie powieli dany komunikat i w razie czego będzie go bronić albo jako pewne konkretne znane i szanowane jednostki, które nie dość, że będą służyć jako impuls do powielania informacji, to jeszcze będą ją uwiarygadniać swoją osobą.
Jeśli chodzi o pierwszą kategorię, to opis jej zachowań byłby kalką odcinka o powielaniu fejków oraz o mechanizmach psychicznych, które warunkują jego obronę. Zajmijmy się więc tą drugą grupą, czyli celebrytami.
Sięgnijmy zatem do przykładów z historii. W jednym z listów do Stalina Beria miał napisać: ,,fizyczna walka z Zachodem nie jest celowa, Zachód sam się unicestwi, wystarczy mu podsuwać odpowiednie środki”. I faktycznie, ZSRS podsuwał Zachodowi te środki poprzez wpływanie na wybitne jednostki- pisarzy, poetów, dziennikarzy. Do grona apologetów komunizmu szybko weszli tacy liderzy opinii jak Jean-Paul Sartre, Simone de Beauvoir, Paul Éluard, Louis Aragon, Herbert George Wells, Thomas Mann czy George Bernard Shaw. Z polskiego podwórka można tu wymienić Brunona Jasieńskiego.
Ludzie ci przyjmowali stronę ZSRS ze względów ideologicznych- dopasowywali oni wizję sowieckiego komunizmu do własnych przemyśleń i założeń. Można powiedzieć, że widzieli oni komunizm takim, jakim chcieli go oglądać. Sytuację taką wykorzystywała propaganda Związku Radzieckiego, która dawała paliwo do tworzenia iluzji o sielskim życiu w państwie po rewolucji. Słowem- zachodni intelektualiści łyknęli fejka, gdyż fejk ten był im potrzebny do budowania swoich własnych konstruktów myślowych i wizji przyszłości. Dlatego też, wielokrotnie w swych wypowiedziach negowali, umniejszali lub usprawiedliwiali wszelkie relacje, które odbiegały od tej linii. Znana jest choćby wypowiedź Sartre’a, w której stwierdził, iż każdy, kto informuje o terrorze i istnieniu obozów pracy przymusowej (GUŁag) w ZSRR, działa na szkodę rewolucji komunistycznej. Z kolei przy okazji wielkiego głodu na Ukrainie, New York Times piórem Waltera Duranty’ego poinformował, że ,,wszelkie opowieści o wielkim głodzie są przesadą lub złośliwą propagandą”.
Związek Radziecki nie szanował zbytnio swoich oddanych ,,przyjaciół” na Zachodzie. Według Wiktora Suworowa, osoby popierające ZSRS z pobudek ideologicznych, były w KGB określane mianem ,,gównojadów” (ros. говноед).
Można więc wysnuć z tego następujący wniosek: pożyteczny idiota w randze celebryty działa z pewnych własnych pobudek, w skład których wchodzić może zwykła chęć zysku albo szlachetna (w subiektywnym mniemaniu pożytecznego idioty) idea, która okazuje się być propagandą. Osoby takie są niezwykle niebezpieczne ze względu na swój autorytet i wynikający z niego zasięg. Dlatego też, najskuteczniejszą obroną przed rozprowadzaną przez nich propagandą jest wyłapywanie jej i ośmieszanie ,,ludzkich przekaźników”. Nie oznacza to jednak linczu i polowania na czarownice- każdy ma bowiem prawo do błędu. Ważne jednak, by jak najszybciej wymóc na takiej osobie przyznanie się do niego.