Przerobiliśmy parę podstawowych technik dezinformacyjnych, poznaliśmy historyczne przykłady ich zastosowania, operujemy już paroma fachowymi terminami. Teraz czas poznać podstawowe metody obrony przed tą ,,czarną magią”.
Przede wszystkim, należy zauważyć, że nie da się zdemaskować (albo, jak ja wolę mówić: zdemontować) każdego fejka. W obecnej rzeczywistości medialnej, kiedy w tydzień produkuje się więcej informacji niż wyprodukowano od początku ludzkości do końca XX wieku, wyłapanie i rozłożenie na czynniki pierwsze wszystkich treści dezinformujących wymagałoby ogromnego nakładu sił i środków, przy czym ewentualne zyski wcale nie musiałyby być imponujące. Znalazłoby się bowiem grono, które broniłoby fejkniusów ze względu na mechanizmy psychologiczne opisane już przeze mnie w odcinku dotyczącym cementowania nieprawdy.
Cóż więc zrobić?- zapytacie. Obawiam się, że jedyną możliwością jest… szczepić się na dezinformację. Jak to uczynić? Elliot Aronson w swej książce ,,Człowiek istota społeczna” przywołał eksperyment, który dowodził, że gdy ludzi poinformuje się o tym, iż ktoś próbuje nimi manipulować, to pojawiają się u nich duże zasoby zdrowego rozsądku i analitycznego myślenia. Minimalizuje się wtedy niszczycielski wpływ dezinformacji- można o tym przekonać się co roku 1 kwietnia, gdy rozmaite media próbują pobawić się naszym kosztem i wpychają w swe przekazy sporo (niekiedy całkiem finezyjnych) żartów, zazwyczaj od razu demaskowanych. Co więcej, ludzie uodparniają się także na przykłady manipulacji, które poznali. Czyli: im więcej poznajemy schematów i mechanizmów działań dezinformacyjnych, tym trudniej nas oszukać.
Niestety, program szczepień przeciwko dezinformacji w Polsce- paradoksalnie- kuleje. Paradoksalnie- z dwóch powodów. Po pierwsze: mamy potrzebne narzędzia. Po drugie: jesteśmy szczególnie narażeni na zmanipulowane przekazy, więc program taki jest nam niezwykle potrzebny.
Jeśli chodzi o narzędzia, to warto zauważyć, że chyba w każdym programie studiów humanistycznych (i niektórych technicznych) istnieje przedmiot o nazwie ,,Socjologia”. Obecnie kojarzy się on raczej z jałowym gadaniem o tym, co to jest społeczeństwo, grupa społeczna i jej normy. Po odbyciu kursu socjologicznego, student uczelni wyższej z przyjemnością wyrzuca z głowy dziesiątki czerstwych definicji, które to są jego jedyną pamiątką z tych zajęć. Tak wyglądało to w przypadku moim i większości moich znajomych. I to jest nasz poważny problem.
Zniechęceni do socjologii (i tym samym, do psychologii społecznej) młodzi ludzie kompletnie pomijają literaturę z tego obszaru, w której skład wchodzą prawdziwe perełki z dziedziny manipulacji i dezinformacji. Weźmy na przykład wspomnianych wyżej Aronsona i jego książkę. W tym krótkim podręczniku, gość w kapitalny sposób wyjaśnia m.in. co to jest dysonans poznawczy i jak wpływa na podejmowane przez nas wybory. Dzięki lekturze jego tekstu możemy przekonać się, kiedy ktoś stosuje wobec nas taktykę ,,Drzwiami w Twarz” i dlaczego ona działa- jeśli ktoś prosi Was najpierw o coś dużego (np. pożyczkę 1000 złotych), wy odmawiacie, a następnie pada kolejna prośba (np. pożyczka 100 złotych), to najprawdopodobniej docelowym żądaniem tej drugiej strony była właśnie ta stówa, nie zaś tysiak. Wy zaś z chęcią mu ten banknot z królem Jagiełłą pożyczycie, gdyż pierwsza odmowa wywołała u Was dysonans poznawczy- chcecie bowiem myśleć o sobie, jako o porządnym i miłym dla ludzi altruiście, a tymczasem odmowa spełnienia pierwszej prośby burzy u Was ten obraz. Dlatego zgadzacie się bez wahania na drugą prośbę. I to wszystko jest fachowo oraz przejrzyście opisane przez Aronsona. Chcecie więcej? Proszę bardzo- Robert Cialdini i jego ,,Wywieranie wpływu na ludzi”. Rewelacyjna pozycja, która zilustruje Wam najskuteczniejsze metody manipulacji, takie jak chociażby technika społecznego dowodu słuszności (jeśli inni ludzie tak robią, to znaczy, że ten sposób postępowania jest prawidłowy), reguła zaangażowania (jeśli odpowiedziałeś na pytanie, która jest godzina, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że spełnisz prośbę pytającego o pożyczenie paru złotych), czy reguła niedostępności (rzeczy pozornie trudno dostępne jawią się jako atrakcyjne). Te dwie pozycje to absolutna literatura obowiązkowa dla każdego, kto chce się mierzyć z dezinformacją i manipulacją. A musi się z nią mierzyć każdy.
Nie ma przesady w powyższych słowach, które mówią, że każdy musi mierzyć się z dezinformacją. Zwłaszcza polskie społeczeństwo jest na nią bardzo narażone. Ze względu na swoje położenie, Polska wystawiona jest na działanie bardzo wielu bardzo sprawnych podmiotów, które są w stanie tak wykorzystać sytuację wewnętrzną, by za pomocą manipulacji sprawić, że wypadki potoczą się po ich myśli. Nie, nie jest to teoria spiskowa ani moja obsesja. To sprawy, z którymi na co dzień stykają się m.in. dziennikarze energetyczni, do których mam zaszczyt się zaliczać. Zainteresowanych odsyłam do tekstu, który jest małą próbką tego, jak działa fachowa dezinformacja: [ http://www.energetyka24.com/566553,merytoryczna-dezinformac… ]. Jeśli ktoś chce mocniejszych przykładów, to proponuję przypomnieć sobie sprawę z astroturfingiem czy casus grudniowego protestu przed Sejmem, podczas którego w Polskę poszły wieści o brutalnej rozprawie policji z manifestantami (m.in. użyciu gazów), a nawet… wprowadzeniu stanu wyjątkowego (ze względu na- zagadkową, skądinąd- awarię radaru, która uziemiła wszystkie samoloty w Polsce).
Podsumowując- nie ma co liczyć na stworzenie ogólnokrajowego centrum walki z dezinformacją. Trzeba wziąć sprawy w swoje ręce i przygotować się do walki z manipulacyjnymi praktykami we własnym zakresie. Mam nadzieję, że seria #NoweKłamstwa choć trochę w tym Państwu pomoże. A już niedługo zajmiemy się bardziej wyrafinowanymi sposobami wpływu na ludzi i ich medialnym wykorzystaniem!